Danuta Fryzowska
Tłumaczenia literackie z j. angielskiego i niemieckiego
Amy McCulloch
Słońce o północy
Luna, 2024, 384 strony
– Spójrz w lewo, tylko bez gwałtownych ruchów – powiedziała cicho Melissa.
Olivia odwróciła się w samą porę, żeby zobaczyć, jak lampart morski wynurza łeb nad stalowoniebieską taflę wody. Strażnik Antarktydy. Zmierzył je spojrzeniem szklistych oczu, po czym znów zanurkował pod powierzchnię, wyginając swój połyskujący tułów i znikając wśród fal.
Olivia wypuściła przeciągle powietrze, a potem się roześmiała.
– Ale był blisko!
– Pewnie polował na pingwiny. Ale takie właśnie są zalety pływania kajakiem. Można się wtedy naprawdę zbliżyć do dzikiej przyrody.
Widok lamparta morskiego sprawił, że Olivia na chwilę zapomniała o całym świecie – a także o swoim strachu.
Podpłynął do nich drugi kajak i trącił ich dziób. Cutler robił zdjęcia olbrzymim teleobiektywem.
– Gdzie zniknął? – chciał wiedzieć.
– W wodzie – odparła Olivia. Spojrzała przez ramię na Melissę, która przewróciła oczami, ale uśmiechnęła się nieznacznie.
– Jeśli pozwolicie nam poprowadzić, pokażę wam najfajniejsze miejsca do obserwacji zwierząt – zasugerowała i pomachała wiosłem, próbując zwrócić uwagę pozostałych kajakarzy i dać im znać, żeby płynęli za nią. Wykonała kilka zwinnych ruchów wiosłem i w jednej chwili znalazła się przed Cutlerem i Ingrid.
– No dobrze, Olivio, zobaczymy, co potrafisz. Normalnie to ja bym sterowała, ale muszę mieć oko na innych pasażerów. Dlatego byłoby super, gdybyś mogła popłynąć za tę wyspę.
Olivia wzięła głęboki wdech, próbując przypomnieć sobie wyuczone niegdyś umiejętności. Choć Melissa mówiła, że będzie pilnować pozostałych, wiedziała, że ją też ma na oku – oceniała poziom jej kompetencji i sprawdzała, czy powinna się martwić, że strach weźmie nad nią górę. Olivia poprawiła się, żeby siedzieć prosto i stabilnie. Upewniwszy się, że nie ściska zbyt mocno wiosła, nabrała tempa, z każdym pociągnięciem wykonując skręt tułowia. Kajak sunął po powierzchni jak chrząszcz wodny, ona zaś zamiast strachu poczuła przypływ siły.
Z dala od Vigila dzikość kontynentu znacznie bardziej rzucała się w oczy. Kiedy Olivia oglądała to wszystko ze statku, ciepło opatulona, z gorącą czekoladą w ręce, stojąc pewnie na wypolerowanym drewnianym pokładzie, czuła się niejako oderwana od tej scenerii – zupełnie jakby patrzyła na film w superwysokiej rozdzielczości. Ale tu, w kajaku, wśród fal uderzających o kadłub, wśród lodowatych kropelek wody, które opryskiwały jej policzki z każdym ruchem wiosła, wśród krzyków ptaków przelatujących nad głową, wiedząc, że gdzieś pod powierzchnią czają się morskie lamparty, zanurzyła się w nią bez reszty. Wszystko stało się nagle takie prawdziwe.