top of page

Cornelia Funke
Kolor zemsty

Kropka, 2025, 375 stron

d20c12f37922ce43e28d0d52f915dffe54b7acd1.jpeg

Orfeusz znalazł ten skrawek pergaminu dwa tygodnie później, kiedy popijał swą skromną wieczerzę dzbanem podłego wina, siedząc przy tym samym stole, przy którym całe lata daremnie próbował tchnąć życie w słowa Fenoglia. Blat wciąż jeszcze był sczerniały od ognia po tym, jak spalił na nim książki o Sójce w nadziei na to, że jeśli nie słowa, to Mortimer poczuje na sobie przynajmniej płomienie. Ale nic z tego – on dalej, jakby nigdy nic, oprawiał książki, w  sprawie których podobno zjeżdżało się do niego pół Atramentowego Świata. Niech będzie przeklęty! Kiedy wreszcie nadejdzie dla niego dzień zemsty? Nigdy! Orfeusz był już tylko niewiele znaczącą poboczną postacią, która nie miała wpływu na dalszy bieg tej historii. Na tę myśl tak gwałtownie dolał sobie wina do kubka, że rozlał je na książkę, z której dyktował uczniom. Klnąc na czym świat stoi, począł rozklejać przesiąknięte karty, gdy nagle spostrzegł ów skrawek pergaminu. Pokrywające go drobne pismo było zbyt kształtne, by mogło należeć do którejś z jego uczennic. I jeszcze te słowa…

 

       Z krwi i soku pokrzywy wywar

       Magicznej mocy twemu życzeniu przyda.

       A szklany ludzik będzie się wił

       Niby robak w bolesnych męczarniach.

 

       Podniósł głowę, nasłuchując. Zza pustego dzbana dobiegało brzękliwe rzężenie Błyszczka, który leżał na blacie i z jękiem przyciskał obie ręce do brzucha. Tak bardzo się zwijał i kulił, że aż wyrył butami bruzdy w drewnie.

       Niewiarygodne!

       „Szklany ludzik będzie się wił…” Wybornie. Tylko kto wsunął do książki ten pergaminowy świstek? Orfeusz spojrzał na udatnie złożone słowa. Serafina Cavole… To jej jako ostatniej udzielał lekcji. Tak, to musiała być jej sprawka. Zostawił ją samą na kilka minut, żeby przekazać jej matce, że nauka Serafiny zajmie znacznie więcej czasu, niż początkowo zakładał. Pewnie dlatego dziewczyna z takim spokojem przyjęła to, że Błyszczek zostawił z tuzin atramentowych śladów na zapisanej przez nią karcie. Wiedziała, że się na nim zemści!

       Pozostawało pytanie, kto to dla niej napisał…

       Podczas gdy Błyszczek wił się i skręcał z twarzą wykrzywioną bólem, Orfeusz kazał służącemu przynieść swój płaszcz. W zasadzie nie było go stać na płatną pomoc, ale Rudolf gotował i sprzątał za psie pieniądze, i jako tako podtrzymywał iluzję, że Orfeusz wciąż jeszcze należy do grona tych lepiej sytuowanych.

       Kiedy ponownie udał się do domu rodziny Cavole, niebo dla odmiany było bezchmurne.

       Blade światło księżyca słało się smugami po zadaszonych krużgankach, które wznosiły się wzdłuż ładniejszych ulic, osłaniając mieszkańców Grunico przed nieustającym deszczem. Stara żebraczka, która tam spała, chwyciła spieszącego się Orfeusza za rękę, żeby przepowiedzieć mu przyszłość, ale on odepchnął ją tak brutalnie, że kobieta upadła na ziemię. Jego przyszłość nie została jeszcze napisana, o nie. I może wcale nie będzie tak mroczna, jak jawiła mu się jeszcze przed godziną.

bottom of page