Danuta Fryzowska
Tłumaczenia literackie z j. angielskiego i niemieckiego
Sonia Belasco
Mów do mnie
HarperCollins Polska, 2018, 240 stron
Mijały kolejne miesiące, a mama była coraz bledsza. Wyglądała, jakby dosłownie znikała, nieubłaganie wymazywana z kartki gumką do ścierania. Stopniowo gasła i słabła; było jej coraz mniej.
Ja zmieniałam się wraz z nią. Przekłuwałam sobie uszy – jedna dziurka za każdy dzień, kiedy wracałam do domu i zastawałam ją na kolanach wymiotującą w łazience, wycieńczoną suchymi torsjami. Rwałam sobie dżinsy, dopóki nie były w strzępach jak moje nerwy. Kupowałam T-shirty z wulgarnymi nazwami zespołów, których nigdy nie słuchałam, pod przykrywką buntu wobec istniejącego stanu rzeczy. Patrzyłam na brud zbierający się pod moimi paznokciami i zastanawiałam się, z jakiego grobu próbowałam się wydostać.
Nagle to ja byłam słońcem: oślepiającym, bijącym w oczy, zbyt jaskrawym, by patrzeć na nie wprost. Mama zaś była księżycem: stopniowo ubywającym sierpem, który w końcu całkiem znikł.
– Czy to taka faza? – pyta babcia. – Wiem, że nastolatki czasami się buntują, ale ty byłaś zawsze taka rozsądna.
Rozsądna. Tak, taka byłam. Rozsądna, praktyczna, cicha. Nudna jak flaki z olejem.
– To żaden bunt – protestuję.
– Chodzi o twoją matkę? – drąży dalej.
Tego dnia, kiedy w parku spotkałam Damona, siedziałam w tym samym miejscu, w którym czasami wspólnie rysowałyśmy. Pomyślałam wtedy: „Już nigdy tu z nią nie przyjdę”. To było jak cios w brzuch. Przez te wszystkie miesiące patrzyłam, jak umiera, a jednak nie dopuszczałam do siebie, że to się dzieje naprawdę. Że to nieodwracalne. Nigdy nie byłam osobą religijną, ale nagle zrozumiałam, skąd wzięło się tyle legend o życiu pozagrobowym.
Bo jak można po prostu przestać istnieć?
Być może taki strój, farbowane włosy i kolczyki w dziwnych miejscach to faktycznie głupota. Wiem, że to wszystko nie przywróci mi mamy. Nie przywróciło, gdy była chora, więc tym bardziej teraz.
Jednak kiedy się tak ubieram, czuję się bezpieczniej i bliżej niej. Bardziej punkrockowo.
Wtedy czuję, że dam radę i że mogę żyć bez niej.
Nie mogę już dłużej być cichą, spokojną Melanie, tą nudziarą, która nigdy się nie wychyla i o nic nie prosi, bo tak jest łatwiej.
Świat musi teraz przywyknąć do nowej Melanie.